BIBLIOTEKA…. no muszę przyznać, że ostatnimi laty, jak chciałam coś przeczytać kupowałam książkę lub pożyczałam od znajomych.
Przyszedł jednak czas na moją 3-latkę… i kto by pomyślał, że będzie miała z tego taką radochę. Jakie macie skojarzenia z biblioteką? Czy to miejsce przyjazne, przyciągające, czy wręcz przeciwnie?
Ja do dzisiaj pamiętam pierwsze książki wypożyczone w bibliotece szkolnej. To był „Konik garbusek” i „Szkoła nad obłokami”. Lubiłam chodzić do biblioteki i choć czasy się zmieniły, uważam, że warto oswajać dzieci z tym miejscem.
To nie tylko miejsce gdzie można wypożyczyć książki. Można przyjść i spędzić miło czas. My od czterech miesięcy chodzimy na spotkania „Czytalińskich”, w trakcie których rodziny z dziećmi poza czytaniem, twórczo, zabawowo, rozwojowo spędzają czas. Sara lubi te spotkania a dzięki nim „zaprzyjaźnia się” z biblioteką. Wypożyczyła swoje pierwsze książki… wybrała oczywiście „Z wizytą u lekarza” – ten temat uwielbia 🙂 oraz książeczkę „Ciało”. Jeśli prognozy pogody się sprawdzą, będziemy czytać intensywnie w majówkę.
Tak czy inaczej wizyta w bibliotece sprawiła jej mega frajdę. Pobawiła się znajdującymi się tam zabawkami, pooglądała książeczki i nie specjalnie chciała z niej wychodzić. I tak sobie właśnie pomyślałam, że po pierwsze będę opisywać ciekawe pozycje z literatury dziecięcej, które wpadną nam w dłonie a po drugie, że zrobię ten wpis. Po co? Żeby przypomnieć tym, co nie korzystają, że warto, choćby dla oszczędności; a przede wszystkim, żeby zachęcić do chodzenia z dzieciakami do biblioteki. Niech od małego wiedzą, że to miejsce przyjazne, atrakcyjne, pełne „przygód”, które mogą przeżyć z bohaterami literackimi.
Poniżej zdjęcia z jednego ze spotkań „Czytalińskich”
Poniżej zdjęcia z jednego ze spotkań „Czytalińskich”