Pierwszy dzień września.
Przez jednych wyczekiwany, dla innych mógłby nigdy nie nadejść. Dla wielu wyznaczający początek nowego etapu w życiu – pierwszy dzień w przedszkolu, pierwszy dzień w szkole… pierwszy dzień rodzica, który pozostawia swoje dziecko w nowym dla niego miejscu...
Choć przygotowania do tego momentu trwały długo, chyba nigdy nie jest to łatwe rozstać się z dzieckiem. Nawet jeśli to rozstanie trwa kilka godzin …
Siedziałam tak wczoraj wieczorem, patrzyłam na śpiącą Sarę, która jutro wkroczy w ten nowy etap i przypomniało mi się jej pytanie:
„Mamo, a kiedy ja będę tu leżała? Czy też przyjdziesz mnie odwiedzić i zapalisz świeczkę?”
Normalnie gardło mi ściska, na myśl o tych słowach. Nie wspomnę już o tym, co poczuliśmy, kiedy to pytanie padło z ust Sary.
Bo niby taka prosta sprawa, idziemy na cmentarz, zapalamy znicze, modlimy się i wracamy do domu. Niestety nie taka prosta, kiedy idzie się z dzieckiem i chce się być z nim szczerym i wytłumaczyć mu, dlaczego tu jesteśmy.
Tak właśnie było w naszym przypadku. Sara ma 3 lata i 4 miesiące i jest dociekliwym dzieckiem. Pyta, pyta i jeszcze raz pyta, i nie ma wymijających odpowiedzi.
Choć wcześniej była z nami na cmentarzu, dopiero ostatnia wizyta wywołała u niej lawinę pytań.: po co przyszliśmy, kto tu leży, dlaczego tutaj, po co zapalamy świeczki itp.
Nasze wyjaśnienia przyjęła, modliła się po swojemu i życzyła wszystkim, żeby czuli się szczęśliwi. Kiedy dotarliśmy do grobów dzieci, trochę zabrakło nam odwagi, na tłumaczenie, dlaczego są tutaj też dzieci?
Całe szczęście zmianę tematu wywołała potrzeba naturalna wzywająca nasze Dziecię, więc przyspieszyliśmy tempo i trochę nam ulżyło, że nie będzie trzeba wtajemniczać jej dalej.
Nic jednak w przyrodzie nie ginie i pytanie powróciło. Już na spokojnie w domu wytłumaczyliśmy jej nurtującą kwestię, ale powiem szczerze, że to naprawdę trudne rozmowy.
Warto przemyśleć sobie te kwestie, wiedzieć co chce się i jak powiedzieć dziecku, żeby zrozumiało i dobrze to odebrało. Oczywiście takich tematów jest więcej, ale ten ostatni skłonił do wielu przemyśleń.
Pierwsza reakcja mojego Męża na pytanie Sary była: „Mam nadzieję, że to Ty będziesz zapalała świeczki i nas odwiedzała”.
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, zaplanować tego, co nas spotyka. A czas mija nieubłaganie szybko. Nasze dzieci rosną i nie cofniemy czasu, więc nie marnujmy tego, który przed nami. Dzisiaj przedszkole, jutro szkoła… za chwilę studia. I choć brzmi niewiarygodnie, tak właśnie jest.
Niedawno na blogu Ojca 🙂 pojawił się wpis „Dzieci są na chwilę”. Zerknijcie, a ja pozwolę sobie przytoczyć słowa: „Niestety, nie jest nam dane panować nad czasem, który minął (już Gandalf to wiedział). Możemy jednak w pełni panować nad czasem, który dopiero nadejdzie. Pamiętajmy, że niektóre rzeczy mogą poczekać (jak nowy odcinek ulubionego serialu), lecz inne przemijają bezpowrotnie. Tak jak dzieciństwo. Twoje już dawno przeminęło. Dzieciństwo Twojego dziecka, przemija właśnie na Twoich oczach. Od Ciebie zależy czy weźmiesz w nim udział.”
Dlatego doceniajmy czas, który mamy….
Sara w przedszkolu a ja zerkam na zegarek i piszę ten post… Ciekawa jestem pierwszych wrażeń, emocji…
Szła zadowolona i radosna. Płacz dzieci w przedszkolu spowodował, że prosiła, żebym była przy niej… Nie muszę chyba pisać, co czułam. Czuję jednak, że to ten moment… A po przedszkolu czas dla nas… Cokolwiek będziemy robić, będziemy razem – bo to jest nasz czas.