Jakiś czas temu zostałam postawiona do pionu, kiedy w udostępnionym przeze mnie wpisie znalazł się ananas z puszki – TUTAJ. Przyznaję, jakoś wcześniej nie wnikałam w to, czy „zapuszkowane” owoce i warzywa są zdrowe?
Nie chcę wypowiadać się na temat dań gotowych z puszki, bo takich nigdy nie kupowałam. Nie wiem więc, jak smakują, ani nie analizowałam ich składu.
Sięgam jednak czasem po owoce czy warzywa z puszki, sporadycznie po ryby.
Zaczęłam więc poszukiwać informacji na ten temat i przyznam szczerze, że nie ma ich zbyt wiele.
TROCHĘ HISTORII:
Przechowywanie pokarmów w puszkach znane jest już od XVIII wieku. Wynalazca konserw, nawet nie opatentował swojego wynalazku i ostatecznie zmarł w biedzie. Ta procedura, zwana apertyzacją, nosi nadal imię swojego wynalazcy, Nicolasa Apperta. To on 60 lat przed Louisem Pasteurem odkrył doświadczalnie sterylizację żywności w wysokiej temperaturze. Nicolas był kucharzem-cukiernikiem. Metodami empirycznymi doszedł do tego, że aby bezpiecznie spożywać konserwowaną żywność, trzeba zastosować dwie następujące po sobie procedury: przetworzyć żywność w cieple i chronić ją przed powietrzem. Początkowo używał do tego szklane butelki, a potem angielskie puszki z białej blachy. W 1802 roku założył pierwszą fabrykę konserw przemysłowych w Massy. Armia natychmiast zainteresowała się konserwami zarówno dla oddziałów lądowych, jak i dla wyposażenia marynarki. Jego konserwy objechały cały świat. Marynarze byli zabezpieczeni przed szkorbutem, który ich dziesiątkował od czasów pierwszych odkryć, ponieważ apertyzowane produkty zachowują blisko 60 procent witaminy C.
Zatroskany o podzielenie się swoimi odkryciami z jak największą liczbą ludzi, Appert wyjawił tajniki swojej procedury w książce zatytułowanej „Sztuka konserwowania przez wiele lat wszystkich substancji zwierzęcych i roślinnych”.
A TERAZ DO RZECZY:
Jak pokazuje historia i rzeczywistość, konserwowane ułatwia życie chociażby podróżnikom i amatorom gotowania, którym nie zawsze starcza czasu na samodzielne przygotowanie wszystkiego.
Przeciwnicy stosowania w kuchni konserwowanych produktów, jako pierwszą wadę wymienią – ŚWIEŻOŚĆ, a co za tym idzie WARTOŚĆ ODŻYWCZĄ. Jednak jeśli zastanowimy się nad tym, okazuje się, że konserwowane w rzeczywistości są często świeższe od tych rzekomo „świeżych”. Ilu szczęśliwców zjada warzywa i owoce ze swoich grządek, lub ze sprawdzonych miejsc i w dodatku ma do nich dostęp na bieżąco?
Niestety takie mamy czasy, że większość produktów kupujemy w marketach, ewentualnie na bazarze. Nie wiemy jednak nigdy jaką drogę przeszedł towar, który ląduje w naszej torbie???
Pomijam kwestie cytrusów, bananów i innych owoców, warzyw, które przyjeżdżają z daleka. Nawet najzwyklejsza marchewka, zanim trafi na ladę, musi być transportowana. Jak długo, w jakich warunkach???
Kupujemy produkt i co? Czy od razu przygotowujemy go i zjadamy, czy czasem leży kolejny dzień, lub nawet kilka zanim go spożytkujemy?
Konserwowy groszek, fasola, kukurydza czy inne warzywa nie leżą tak długo po zerwaniu, więc nie tracą swoich wartości.
Co z dodatkami?
Otóż tu nasza rola, czytajmy etykiety!!! Wybierajmy produkty, które nie zawierają soli, cukru lub maja ich niewiele. Nie bierzmy pierwszej z brzegu, nie sugerujmy się tylko ceną, ale przede wszystkim ZAWARTOŚCIĄ!!! Ponadto najważniejsze, kiedy już otworzymy puszkę, ale nie zużyjemy całej zawartości, absolutnie nie przechowujmy zawartości w tejże puszcze. Przełóżmy ją do szklanego naczynia lub słoiczka!!!!
Wybierając puszkę zwróćcie uwagę, czy wieczko nie jest wypukłe!!!
Apertyzacja (podgrzanie), którym poddane są produkty w puszkach to jeden z najtrwalszych sposobów przechowywania żywności, bez specjalnego dodawania dodatków i polepszaczy.
W czym więc tkwi problem?
Chodzi o puszkę.
Okazuje się, że samo opakowanie nie jest obojętne dla naszego organizmu – zdrowia. Do produkcji puszek stosuje się bowiem bisfenol A (BPA), związek chemiczny, uznawany za toksyczny. Ma on negatywny wpływ na zdrowie. Między innymi przyczynia się do występowania otyłości, zwiększa ryzyko poronień, choroby układu krążenia. Szczególnie niebezpieczny jest dla ciężarnych, gdyż zaburza rozwój układu hormonalnego i nerwowego płodu. Może także spowodować wcześniejsze pokwitanie. To dlatego producenci artykułów dla dzieci zaniechali produkcji artykułów z BPA.
Jak mają się do tego badania?
Między 2005 – 2006 rokiem, przeprowadzono testy na grupie 1400 Amerykanów, które wykazały, że osoby z wysokim stężeniem bisfenolu były o 33% bardziej narażone na wykształcenie chorób serca.
Między 2003 – 2004 rokiem, podobne badanie, wykazało, że wysokie stężenie bisfenolu A zwiększa dwukrotnie prawdopodobieństwo choroby mięśnia sercowego. Nie ma jednak biologicznych przyczyn, stojących za tym stwierdzeniem. Stąd członkini grupy badawczej prof. Tamara Galloway powiedziała, że „musimy skupić się nad wykryciem tego, co wywołuje zagrożenie dla zdrowia, oraz wyjaśnić, czy jest to spowodowane działaniem samego BPA, czy też innych czynników z nim związanych.”
W innym amerykańskim badaniu, 75 wolontariuszy zostało podzielonych na dwie grupy. Jedna przez 5 dni jadła świeżą zupę, druga zupę z puszki. Po tym czasie w grupie „zapuszkowanej” stwierdzono 1200 % wyższe stężenie bisfenolu A w moczu. Nie wykazano jednak, jak długo niebezpieczne stężenie bisfenolu utrzymuje się w organizmie. Wiadomo, że związek ten usuwany jest z moczem.
Jaką więc podjąć decyzję?
Jeśli tylko to możliwe oczywiście wybierajmy produkty świeże, ewentualnie mrożone lub przeciery w słoiczkach. Sięgając po puszkę pamiętajmy o zasadach, które wymieniłam powyżej, a ponadto szukajmy tych z oznaczeniem „BISPHENOL A FREE”. Pamiętajmy, że warzywa tracą witaminy na każdym etapie ich transportu i przechowywania, więc czasem lepiej wybrać te z puszki.
Jako przykład podam szpinak, który po zerwaniu może stracić 70 witaminy C – w ciągu jednego dnia!!!
Zamknięte w puszkach zachowują świeżość, przechodzą krótszą drogę, więc tracą mniej witamin, a ponadto pozwalają cieszyć się ich smakiem przez cały rok.
Zatem zachowajmy zdrowy rozsądek wybierając dany produkt i umiar!
Niestety informacji więcej brak, jeśli ktoś z Was ma coś więcej w tym temacie, chętnie poczytam 🙂 Linki, komentarze mile widziane 🙂
źródło:
http://portalwiedzy.onet.pl/4868,11124,1356672,czasopisma.html
http://jejswiat.pl/8715,chemikalia-w-butelkach-dla-dzieci
http://www.alejakobiet.pl/zdrowie/1892.html