O zaletach sezamu pisałam dosłownie kilka dni temu TUTAJ. Cukinia pojawiała się już niejednokrotnie w moich wpisach, chociażby jako spód do pizzy lub placuszki.
Dlaczego tak się uparłam na tę cukinię?
Po pierwsze mam jej pod dostatkiem na mojej działeczce. Tak, tak…. pewne źródło, więc tym chętniej po nią sięgam. Cukinia naprawdę rośnie ekspresowo i dużo, więc trzeba kombinować, bo szkoda zmarnować.
Po drugie, trzecie, czwarte itd
- nie odkładają się w niej metale ciężkie
- jest lekkostrawna – polecana już 6 miesięcznym dzieciom
- zawiera potas, żelazo i magnez
- zawiera witaminy – A, C, K, PP, B1 i beta karoten
- odkwasza organizm
- dla dbających o linię także dobra wiadomość – jest nisko kaloryczna
Myślę, że to wystarczy, aby przekonać Was, że to naprawdę wartościowe warzywo.
Cóż takiego z tej cukinii?
Poza wspomnianą pizzą lub placuszkami, możemy zrobić na jej bazie sałatkę – po prostu na surowo wymieszać z innymi warzywami wedle gustu. Dodać do zupy, zrobić z niej leczo, czy kotleciki – w panierce.
Co ciekawe jadalne są także kwiaty cukinii. Cukinia wydaje dwa rodzaje żółtych, pięciopłatkowych kwiatów: żeńskie mają zalążki, malutkie cukinie, a z męskich nie rodzą się owoce, dlatego można je zrywać bez uszczerbku dla owocującej rośliny. Oba rodzaje nadają się do jedzenia.