Pisałam ostatnio o przekąskach, które kuszą na sklepowych półkach. Obiecałam też przepis na coś pysznego. A tu cisza, cisza… nic się nie pojawia. U mnie ciszy niewiele, bo z dziećmi nigdy nie jest nudno. I tak w międzyczasie Sara miała bostonkę – niby nic takiego, ale też nic przyjemnego. Szymon natomiast stał się dzieckiem śpiącym w ciągu dnia maksymalnie 3 razy po 40 minut i to najlepiej na rękach. No i co tu dużo gadać, blog blogiem, chęci chęciami a życie życiem. Więc niestety obiecany przepis pojawia się dopiero dzisiaj… Już zauważyliście zapewne, jestem fanką kokosa w każdej postaci. Uwielbiam jego zapach i smak, a do tego fakt, że jest zdrowy. Czego chcieć więcej. Ostatni smakołyk jaki zrobiłam z jego…