Czas urlopowy, więc i odwiedzin rodzinnych zapewne więcej. Ciocie, wujkowie, babcie i inni…. Oczywiście miło się spotkać, pogadać, wypić kawę…
A jak dzieciaki?
Nie przywitam się z Ciocią!
Nie chcę dać buziaka!
Nie podziękuję za prezent!
Albo zwyczajnie uciekają, zakrywają buzię.
Słyszeliście takie zdania z ust dzieci? Jak na to reagujecie?
Zostawiacie je w spokoju czy zachęcacie do przywitań, buziaków, uścisków?
Choć czasem wydaje nam się, że to nie wypada, zostanie źle odebrane, nieładnie tak się zachowywać… powinniśmy zmienić nasze patrzenie.
Po lekturze książki „Skąd się biorą dorośli”, sporo przemyśleń mi się zebrało.
Stąd moje pytanie.
NIE
Krótkie, proste słowo, które bardzo często budzi w nas gniew. Nie lubimy, kiedy ktoś się nam sprzeciwia, nie zgadza się z naszym zdaniem, naszymi pomysłami. A przecież to jedno słowo, jest bardzo ważne, wyraża po prostu naszą niechęć, sprzeciw – umiejętność jakże potrzebną w życiu. Dziecko też uczy się wyznaczać granice oraz reagować na to, czego inni od niego oczekują. To do nas należy nauczenie dziecka, mówienia „NIE”, w okolicznościach, które tego wymagają. Szczególnie istotne jest to w odniesieniu do swojego ciała. Stąd moje pytanie o reakcje na niechęć dziecka do przywitań, buziaków itp. Chcąc być mili dla „gości”, naruszamy poczucie intymności naszego dziecka. Przecież wystarczy podać rękę, powiedzieć „dzień dobry”, „dziękuję”, a nie zmuszać dziecko, do uścisków i buziaków.
„Kiedy dostaję prezent powinienem być wdzięczny” – tak może pomyśleć dziecko.
A jakie może to przynieść efekty?
Tworzymy w ten sposób przestrzeń, z której w przyszłości może skorzystać ktoś, kto niekoniecznie będzie miał dobre intencje w stosunku do dziecka (chociażby pedofil).
To nasza rola i odpowiedzialność nauczyć dziecko, że ma prawo nie chcieć, żeby ktoś je dotykał lub przytulał.
Nikt nie ma prawa naruszać cielesności naszej, naszego dziecka!
Tu pojawia się kolejny temat, czyli agresja fizyczna.
Nie tylko powinniśmy powiedzieć dziecku, że nikt nie ma prawa go uderzyć, ale nawet pokazać mu, jak w takiej sytuacji reagować. Możemy pokazać mu, że może chwycić ręce kogoś, kto chce je uderzyć i powiedzieć: „Nie wolno mnie bić!”.
Kwestia „bicia” dziecka, jako metody wychowawczej to totalne nieporozumienie. Generalnie wykorzystywanie w domu przemocy, w jakikolwiek sposób i w stosunku do kogokolwiek, pokazuje, że „przemoc może istnieć”, że „w miłości jest na nią miejsce”. W końcu to ktoś kogo kochamy, bije nas, lub kogoś, kogo kocha. A stąd krok do akceptacji takich zachowań w dorosłym życiu, w związku z drugim człowiekiem.
Jeśli dziecko, będzie miało wpojone, że nikt nie może go bić, nie pozwoli, żeby w przyszłości, ktoś go bił.
Czasem nam rodzicom wydaje się, że możemy decydować o wszystkim, co dotyczy naszych dzieci. Tak nie jest!
To, że są naszymi dziećmi, nie oznacza, że są naszą własnością. Musimy szanować ich indywidualność, potrzeby, odmienność i właśnie intymność.
I nawet taka codzienna czynność, jak korzystanie z łazienki, uczy szacunku do ciała i intymności. Jeśli dziecko korzysta z toalety, zapukajmy i zapytajmy, czy możemy wejść. Nie róbmy tego, jeśli sobie tego nie życzy, albo zaraz po pytaniu, nie szarpmy za klamkę. To, że to nasze dziecko, nie oznacza, że możemy wchodzić bez pukania do pokoju. Może akurat się przebiera i nie chce, żeby ktoś oglądał je nago.
Uczmy nasze dzieci szacunku do cielesności, uczmy, że nikt nie ma prawa naruszać granic jego intymności. Pamiętajmy, że to nasza rola, to my dajemy mu przykład.
Ciekawa jestem jak Wy podchodzicie do kwestii intymności i czy dostrzegacie niebezpieczeństwo, jakie tkwi w „byciu miłym dla innych”.