Temat dorastania, opuszczania domowego gniazda jest ważny i szeroki…
O tym jak ważne są relacje panujące w domu, między rodzicami, między rodzicami a dzieckiem, pisałam już wcześniej. Ten temat mam wrażenie, jest nie do wyczerpania…
Znacie kogoś, kto już dawno powinien wynieść się na swoje, a nadal mieszka z rodzicami?
Macie wśród znajomych kogoś, kto boi się sam podejmować decyzje, konsultuje wszystko z rodzicami?
A może jest ktoś, kto mieszka owszem w swoim mieszkaniu, ale gotowaniem, praniem, sprzątaniem itp zajmują się jego rodzice?
Niektórzy powiedzą, ale po co mieszkać samemu, przecież to koszty, wygodniej z rodzicami, nie muszę się martwić codziennymi obowiązkami… Z pewnością znajdzie się sporo wytłumaczeń takiego „życia”.
Czy zastanawialiście się jednak, z czego wynika takie podejście?
My Rodzice mamy względem dzieci sporo obowiązków. Nie będę wymieniać wszystkiego, bo oczywistym jest, że mamy o nie dbać, zapewnić im bezpieczeństwo, wychowywać je, kształcić… i wiele, wiele innych…
Mamy jednak jeszcze jedną powinność, bardzo zresztą ważną!
Przygotować je do rozpoczęcia własnego życia.
Dać im siłę do wzięcia odpowiedzialności za własne życie.
Wychować je do życia poza domem.
Ja wiem, że to nie jest takie proste, bo różne są charaktery. Dzieci często są bardzo przywiązane do rodziców i nie wyobrażają sobie bycia poza domem rodzinnym. Jest to zupełnie naturalne i normalne, kiedy nie dotyczy to dorosłych dzieci.
Mimo całej naszej miłości do dziecka, chęci spędzania z nim czasu, nie możemy oczekiwać od niego, że zawsze będzie przy nas.
To naszą rolą jest pomagać mu wytyczać własną drogę, „pchać” je do przodu, nie ograniczać w budowaniu własnego życia.
Przypomnijcie sobie swoje ścieżki.
Jak traktowali Was rodzice? Czy czuliście ich wsparcie? Czy czuliście, że możecie samodzielnie żyć?
Jeśli tak, wiecie , jakie to ważne… jeśli nie, pomyślcie, czy nie byłoby Wam prościej, bez poczucia winy, że nie możecie ich „zostawić”, aby budować własne życie?
Wsparcie rodziców to nieoceniony „prezent”, dzięki niemu dziecko bez lęku korzysta ze swojej odrębności.
Dlatego zanim powiemy do dziecka, albo po prostu damy mu odczuć, że liczymy na jego obecność – tu obok, w naszym domu, zawsze… pomyślmy, czy takiej przyszłości dla niego pragniemy?
Jak wyglądało to w Waszych domach, jakie macie doświadczenia?
Czy rodzice przygotowali Was do samodzielnego życia?
Dbacie o to, aby Wasze dzieci potrafiły rozwinąć skrzydła i prowadzić samodzielne życie?
Ja właśnie w imię tej miłości do mojej Córki, chcę aby wyrosła na samodzielną „jednostkę”. Choć teraz często prowadzę ją za rękę, chcę puścić ją w świat z poczuciem wolności. Nie wyobrażam sobie bez niej życia i nawet jeden dzień spędzony bez niej wydaje mi się wiecznością, ale czym byłoby życie mojego dziecka, gdyby miało poświęcić je dla mnie? Ja chcę widzieć, jak się rozwija, jak „rosną jej skrzydła”.
Znalezione :
Rozwinąć skrzydła…
Jestem ptakiem na wolności przecież,
lecz tak trudno mi skrzydła rozwinąć
i polecieć ku niebiosom marzeń,
ze swobodą przez morze chmur płynąć.
Jestem w klatce ograniczeń zamknięta
przeplatanej ostrożnością i lękiem,
jak pokonać tą barierę obawy,
wzlecieć z siłą, wiarą w siebie i wdziękiem.